Koci system wykrywania kierunku ciążenia robi największe wrażenie, kiedy zwierzę wykonuje świadomie skok lub przypadkowo spada z wysokości. W ciągu mniej niż dziesiątej części sekundy od chwili utraty przez wszystkie cztery kończyny kontaktu z podłożem narząd równowagi wykrywa, w którą stronę zwrócona jest głowa, i odpowiedni odruch wywołuje obrót szyi, tak by kot mógł widzieć miejsce, w którym wyląduje. Sprawdzimy jak kot spada na cztery łapy.
Również odruchowo najpierw przednie, a następnie tylne łapy ustawiają się ku dołowi. Wszystko to odbywa się w locie, kiedy kot nie ma żadnego punktu oparcia. Podczas rotacji przednie łapy są podkurczone dla zmniejszenia momentu obrotowego, natomiast tylne pozostają wyprostowane. Następnie zwierzę wyciąga przednie łapy, a podkurcza na chwilę tylne (zob. rysunek). Łyżwiarze figurowi stosują podobną technikę, kiedy dla przyspieszenia lub spowolnienia obrotów rozprostowują lub przyciągają do ciała ramiona oraz swobodną nogę. Jednocześnie kot przekrzywia szybko grzbiet, by rotacja tylnej części ciała nie zniwelowała rotacji części przedniej5. Na koniec wszystkie łapy wyciągają się ku dołowi w oczekiwaniu na lądowanie, a grzbiet wygina się w kabłąk, by zamortyzować uderzenie.
W toku tej zawiłej powietrznej gimnastyki spadający kot pokonuje do trzech metrów, więc upadek z niewielkiej wysokości, kiedy zwierzę ma za mało czasu, by przygotować się na lądowanie, może mu wyrządzić poważniejszą krzywdę niż upadek z wysoka. Jeśli kot spada z wysokiego budynku albo drzewa, ma do dyspozycji jeszcze jeden trik: robi ze swego ciała rodzaj „spadochronu”, szeroko rozkładając nogi na wszystkie strony, i dopiero w ostatniej chwili przyjmuje pozycję do lądowania. Symulacje laboratoryjne wykazują, że taka pozycja redukuje prędkość spadania do najwyżej pięćdziesięciu trzech mil na godzinę. Dzięki temu niektóre koty potrafią przeżyć upadek z dużej wysokości z niewielkimi tylko obrażeniami.
Podobnie jak psy, koty w ogromnym stopniu polegają na powonieniu. Pod względem zmysłu równowagi, słuchu i widzenia nocnego mają nad nami przewagę, ale dopiero w dziedzinie węchu biją nas na głowę. Wszyscy znają zalety psiego nosa, z którego ludzkość robi użytek od tysiącleci. Pies zawdzięcza je po części swej szczególnie dużej opuszce węchowej – części mózgu, w której odbywa się wstępna analiza zapachów. Proporcjonalnie opuszka węchowa kota jest mniejsza w stosunku do rozmiarów ciała niż u psa, ale i tak znacznie większa niż u człowieka. Chociaż naukowcy nie zbadali możliwości węchu kota tak dokładnie jak psa, to nie mamy powodu sądzić, by były znacznie słabsze. Bez wątpienia natomiast kot ma o wiele czulszy węch niż my.
Tak jak u psa, w kocim nosie wyłapywaniu zapachów służy o wiele większa powierzchnia niż w nosie człowieka – w przybliżeniu pięciokrotnie większa. W istocie Homo sapiens jest pod tym względem szczególnie upośledzony. Wydaje się, że w toku ewolucji naszych przodków z rodziny naczelnych większość zdolności węchowych została „przehandlowana” za trójbarwne widzenie, które – jak teoretyzują biolodzy – pozwalało odróżniać czerwone, dojrzałe owoce od na ogół mniej pożywnych zielonych. Zmysł węchu kota jest w gruncie rzeczy typowy dla ssaków, natomiast u psa jest ponadprzeciętnie czuły. Również jak u większości ssaków powietrze wchodzące do nosa przepływa u kota wzdłuż skóry okrywającej subtelną strukturę kostną, tzw. małżowinę nosową. W tym czasie jest oczyszczane, nawilżane i w razie potrzeby ogrzewane. Następnie dociera do nabłonka węchowego – powierzchni wyodrębniającej i rozpoznającej zapachy, wspartej na kolejnym złożonym fragmencie czaszki – kości sitowej. Ponieważ kot, w przeciwieństwie do psa, nie ściga swojej zdobyczy na dłuższym dystansie, jego małżowina nosowa nie ma szczególnie dużych rozmiarów. Pies musi jednocześnie biec i węszyć, więc jego nabłonek węchowy jest bardziej narażony na uszkodzenie przez kurz albo suche i zimne powietrze. Kot natomiast zaczaja się na ofiarę, więc „system klimatyzacyjny” w jego nosie nie jest tak bardzo obciążony.
Zakończenia nerwowe zlokalizowane w nabłonku węchowym wychwytują molekuły zapachowe. Są one zbyt delikatne, by mogły wchodzić w bezpośredni kontakt z powietrzem, więc pokrywa je ochronna błona śluzu, przez którą przenikają molekuły. Ta błona musi być bardzo cienka, gdyż w innym razie dotarcie do receptorów nerwowych mogłoby zająć cząsteczkom nawet kilka sekund, a wówczas informacja, którą niesie zapach, byłaby nieaktualna, zanim dotarłaby do świadomości kota. Aby umożliwić szybką reakcję, warstwa śluzu jest tak rozcieńczona, że zakończenia nerwów ulegają czasem uszkodzeniu – na przykład wskutek kontaktu ze zbyt suchym powietrzem – więc średnio raz na miesiąc się regenerują.
Nerwy węchowe łączą się w wiązki liczące od dziesięciu do stu włókien i dopiero następnie kierują się do mózgu. Kot posiada kilkaset rodzajów receptorów węchowych i każdy z nich, podrażniony przez odpowiedni zapach, dostarcza osobnej informacji. Każda wiązka nerwów jest związana z receptorami jednego rodzaju, dzięki czemu sygnał jest wzmacniany bez utraty istotnych danych. W mózgu sygnały z różnych receptorów są ze sobą zestawiane i tworzą łączny obraz badanego zapachu.
Polecamy: Dlaczego rude koty to przeważnie samce? |
Jest to odmienny system niż w przypadku oka, gdzie obraz jest tworzony przez poszczególne fragmenty siatkówki, wysyłające informację prosto do mózgu. Nos nie dostarcza „dwuwymiarowego” obrazu, jak każde z oczu z osobna; kiedy kot węszy, powietrze krąży po jego drogach oddechowych w tak chaotyczny sposób, że poszczególne molekuły docierają do receptorów węchowych w sposób czysto losowy. Nie jest nawet jasne, czy kot potrafi zinterpretować znikomą różnicę w ilości molekuł zapachowych przechodzących przez lewe i prawe nozdrze.
Prawdopodobnie koty potrafią rozróżniać wiele tysięcy różnych zapachów, nie jest więc możliwe, by dla każdego z nich istniał osobny typ receptora. Jest raczej tak, że charakterystyka woni powstaje w mózgu na podstawie informacji o liczbie podrażnionych receptorów różnego typu. Uczeni nie zbadali dotąd w odniesieniu do żadnego gatunku ssaka, w jaki dokładnie sposób powstaje w mózgu wynikowa informacja, ale potencjalna rozdzielczość tego systemu jest zdumiewająca. Zauważmy, że wykorzystując zaledwie trzy typy czopków, nasze mózgi potrafią rozpoznawać miliony różnych barw. Kilkaset receptorów węchowych mogłoby więc wyodrębniać miliardy zapachów. Trudno powiedzieć, czy koty rzeczywiście są do tego zdolne; nie wiemy nawet dokładnie, ile zapachów rozróżniają nasze własne nosy, a mamy zaledwie jedną trzecią czy połowę tych receptorów, którymi dysponują koty. Opierając się na tych ekstrapolacjach, dochodzimy do wniosku, że aparat węchowy ssaków jest wyraźnie nadmiarowy, i nauka nie wyjaśniła dotąd, jak mogło do tego dojść. Wystarczy powiedzieć, że kot jest teoretycznie w stanie rozróżniać znacznie większą liczbę zapachów niż ta, z którą ma szansę zetknąć się w ciągu całego życia.
Zobacz również:
Fragment pochodzi z książki Zrozumieć kota.