Kolczatka dla psa. Czy to dobre rozwiązanie?

Gdy widzę na spacerze psa w kolczatce, cierpnie mi skóra. Nic na to nie poradzę, że źle mi się to “urządzenie” kojarzy. Zastanawiam się, czy to na pewno dobre rozwiązanie i czy na pewno nie ma innych sposobów na "spokojny spacer" z psem?

Źródło: Shutterstock

Kolczatka jest rodzajem obroży, zbudowanej z połączonych, odpowiednio wygiętych drucików. Wystające, metalowe końce skierowane są w stronę karku psa. Jeśli pociągnie się za kolczatkę (ręką, smyczą), zaciska się ona na psiej szyi, powodując dyskomfort i ból, bo druty wbijają się w sierść i ciało.

Kolczatka ma długą i niechlubną historię. Dawniej przedmioty te wyglądały niczym narzędzia tortur, z makabrycznymi, najeżonymi koralami albo z gwoździami wbitymi w skórzane obroże i długimi kolcami. Używane były do tresury psów.

Na szczęście czasy się zmieniły i mało kto mówi dziś o tresurze psów. Zwierzęta się SZKOLI i wychowuje, a metody są znacznie bardziej humanitarne. Wykorzystują naturalną skłonność psów do współpracy z człowiekiem, bez bolesnego przymuszania.

Jak działa kolczatka?

Nadal jednak zdania trenerów i behawiorystów co do używania kolczatki są podzielone. Chociaż wydaje się, że przeważają opinie przeciwne. Ludzie zgłębiający na co dzień psią naturę, wiedzą, że kolczatka wywołuje u psa nieprzyjemne emocje - strach, frustrację, które mogą prowadzić zarówno do większego przerażenia, jak i wzrostu agresji. Efekty stosowania mogą być więc odwrotne do zamierzonych, np. duży pies agresywnej rasy, gdy będzie często karany za chociaż sygnalizowanie ostrzegawcze - warknięcie, wyszczerzenie zębów, może zaprzestać dawania sygnałów i za którymś razem od razu przejść do ataku!

Rozumiem wątpliwości właścicieli psów, którzy mówią “próbowaliśmy już wszystkiego i nic nie działa”. Myślę jednak, że cierpliwe i wytrwałe szkolenie pod okiem specjalisty, a potem konsekwencja w stosowaniu zasad, pozwoli uniknąć tego drastycznego środka do psiej dyscypliny i to niezależnie od tego w jakim wieku jest pies.

Co zamiast kolczatki?

Jakie są zatem inne, mniej makabryczne sposoby na ciągnięcie na spacerach lub atakowanie przechodniów i innych psów? Wspomniana współpraca z trenerem albo trenerem-behawiorystą. Może on zasugerować, ale jedynie podczas szkolenia, np. kantar, czyli obrożę uzdową, zakładaną jednocześnie na szyję i pysk psa. Innym rozwiązaniem są szelki zapinane z przodu, tzw. easy walk. Są one dobrym rozwiązaniem, bo pies, który próbuje wyrwać do przodu pod wpływem szarpnięcia stanie po prostu bokiem do kierunku ruchu, w stronę właściciela. Ich budowa ponadto jest taka, by nie doprowadzać do urazów i - co najważniejsze - tego nieszczęsnego dławienia psa.

Jednak ważną sprawą, którą może przegapić opiekun psa, są powody, dla których niektóre psie reakcje się nasilają. Ktoś z boku, kto potrafi analizować psi język i mowę ciała, połączyć wszystkie fakty, może zrobić dla ciebie i psa więcej, niż kolczatka i wszystkie rodzaje psich uprzęży.

Szelki zapinane z przodu w praktyce: